Nasz patron
Mieczysław Najdorf
Szachy uczą radzić sobie z przegraną .
- M. Najdorf
Mieczysław Najdorf urodził się w 15.04.1910 w Grodzisku Mazowieckim.
Pierwszymi nauczycielami Najdorfa byli Dawid Przepiórka i Ksawery Tartakower. W roku 1930 wystąpił w pierwszym szachowym turnieju i zajął w mistrzostwach Warszawy VI-VII miejsce. W kolejnych latach wystąpił w wielu turniejach, osiągając liczne sukcesy
Mieczysław Najdorf był obdarzony olbrzymią fantazją. Wiele historii ze swojego życia przedstawiał w kilku wersjach. Proszony o sprostowanie najczęściej uśmiechał się i opowiadał kolejną wersję, często całkowicie inną od poprzednich. Nawet jeśli chodzi o początek jego przygody z szachownicą, wersje te nie są do końca zgodne. Choć tu różnice zasadniczo ograniczają się do jego wieku, w którym nauczył się grać. Miał 10 lub 14 lat gdy poszedł odwiedzić kolegę, zamiast niego zastał jego ojca. Ojciec kolegi nie miał z kim grać, więc postanowił uczynić z Miecia swojego partnera. Jeśli wierzyć opowieściom, już po tygodniu Najdorf dawał mu wieżę przewagi. Jakby nie było, jego pierwszy nauczyciel przez wiele lat utrzymywał z nim korespondencję i był bardzo dumny z faktu, że to właśnie on go nauczył grać. Najdorf robił błyskawiczne postępy, pod koniec lat dwudziestych wygrywał już pierwsze turnieje. Niestety, nie dane mu było zagrać u boku Akiby Rubinsteina na olimpiadach szachowych w 1930 i 1931. Był jeszcze trochę za słaby. Wciąż jednak robił postępy, swoim mistrzem i nauczycielem tytułował Tartakowera. Na olimpiadzie szachowej zadebiutował w 1935 r. Byliśmy wówczas gospodarzami turnieju i mieliśmy cichą nadzieję na złoto. Skończyło się na brązie, do srebra zabrakło zaledwie półpunktu. Najdorf grał na 3 szachownicy i zdobył 12 na 17 możliwych punktów. Jeden z kolegów z drużyny opisał go następującymi słowami: „Natura poskąpiła mu urody, ale szachiści rokują mu wielkie sukcesy. Jest to dziwak szalony i pocieszny….Nieoczekiwanie podnosi się nad szachownicą i ziewa. Z nadmiaru emocji. […] Zazwyczaj nie może usiedzieć na miejscu. […] Zapuszcza żurawia w cudze szachownice, szukają go po sali, kiedy wypadnie kolej na jego posunięcie”.
W następnym roku najważniejszą imprezą była nieoficjalna olimpiada szachowa w Monachium. Ze względu na politykę III Rzeszy większość szachistów wyznania mojżeszowego odmówiła wzięcia w niej udziału. To samo zamierzał również Najdorf. Pewnego dnia zaprosił go do siebie Kazimierz Piłsudski, wiceprezes Polskiego Związku Szachowego i zapytał czy czuje się Żydem czy Polakiem. Najdorf odpowiedział, że czuje się Polakiem wyznania mojżeszowego. Na to Piłsudski odpowiedział: „Potrzebujemy, by pan wziął udział w rozgrywkach olimpijskich nie jako Żyd, ale jako Polak. Każdy powinien walczyć o ojczyznę bronią, jaką najlepiej włada”. Polska zajęła na niej drugie miejsce a Najdorf indywidualnie ucałował złoto na drugiej szachownicy, a medal wręczył mu sam Hans Frank. Rok później, tym razem już na oficjalnej olimpiadzie szachowej nie poszło mu tak dobrze. Polska zajęła 3 miejsce, Najdorf grał na 2 desce, niestety indywidualnie nie zdobył medalu. Ostatnia olimpiada, na której reprezentował barwy Polski zaczęła się …1.09.1939r. Kilka godzin po jej rozpoczęciu do Argentyny, która była jej gospodarzem dotarła wiadomość o wybuchu wojny. Zapanowała konsternacja. Na zebraniu kapitanów drużyn mającym burzliwy przebieg uzgodniono, że należy grać dalej. Niektóre jednak mecze z automatu kończyły się remisem, np. Polski i Niemiec czy Polski i Protektoratu Czech i Moraw. Co ciekawe, po zakończeniu olimpiady cała drużyna niemiecka poprosiła o azyl.
Pytanie „wracać czy zostać?” musiało go przytłaczać. W Polsce pozostawił żonę oraz dwuletnią córkę. Ostatecznie zdecydował się zostać w Argentynie. Wysyłał paczki do Polski, otrzymywał listy. Pod koniec 1940 r. getto w Warszawie zostało zamknięte i kontakt się urwał. M. Najdorf szalał z niepokoju, nie miał pojęcia co robić. Wpadł na pomysł pobicia rekordu świata w grze symultanicznej. Rozgłos wokół tej sprawy miał pomóc mu w zdobyciu informacji o rodzinie. Rozgrywając w październiku 1943 roku symultanę na 40 szachownicach nie miał pojęcia, że getto warszawskie od pół roku już nie istniało, a wszyscy członkowie jego rodziny już nie żyli.
W okresie powojennym należał do ścisłej światowej czołówki, co potwierdził bardzo dobrymi wynikami, które osiągnął na turniejach pretendentów do tytułu mistrza świata: w roku 1950 w Budapeszcie zajął V miejsce, a w 1953 w Zurychu – VI miejsce. Lokaty te odpowiadały wówczas miejscu w pierwszej dziesiątce na świecie.
Na olimpiadach wystąpił łącznie 11 razy w barwach Argentyny, w tym dziesięciokrotnie na I szachownicy. Jako członek polskiej drużyny narodowej brał udział w olimpiadach szachowych w latach: 1935 (Warszawa), 1936 (Monachium), 1937 (Sztokholm), 1939 (Buenos Aires) Zdobył 11 medali (7 drużynowych i 4 indywidualnie) oraz rozegrał 222 olimpijskie partie, w których uzyskał 145 pkt[6]. W czasie swojej kariery siedmiokrotnie zdobywał tytuł indywidualnego mistrza Argentyny (w latach 1949, 1950, 1951, 1955, 1960, 1968, 1970).
Był rekordzistą, jeśli chodzi o grę w symultanach. W 1943 roku w Rosario w Argentynie zagrał symultanę „na ślepo” z 40 przeciwnikami. W São Paulo w 1947 rozegrał 45 pojedynków „na ślepo”, wygrywając 39 partii, 4 remisując i tylko 2 przegrywając (seans trwał 19 godzin i 40 minut). Ten drugi wynik nie został jednak oficjalnie uznany, gdyż przebieg symultany nie był monitorowany we właściwy sposób.
W 1950 (również w São Paulo) w trakcie ponad 11 godzin rozegrał 250 partii jednocześnie, osiągając wynik +226 −10 =14. Wniósł duży wkład w rozwój teorii szachowej, głównie obrony sycylijskiej i królewsko-indyjskiej. Nazwisko Najdorfa nosi jeden z najbardziej popularnych i często stosowany przez najsilniejszych szachistów świata wariant w obronie sycylijskiej:
1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 c:d4 4.S:d4 Sf6 5.Sc3 a6
W 1996 został drugim w historii Polakiem (po Dawidzie Przepiórce), który otrzymał tytuł Honorowego Członka Międzynarodowej Federacji Szachowej.
W Argentynie Najdorf odkrył swój kolejny talent. Został agentem ubezpieczeniowym, był w tym na tyle dobry, że po jakimś czasie stał się jednym z najbogatszych Argentyńczyków. Po zakończeniu wojny kontynuował karierę szachową w barwach Argentyny. Dzięki niemu drużyna tego kraju stała się jedną z najlepszych na świecie. Na ZSRR co prawda mocnych nie było, z resztą drużyn, radzili sobie dość dobrze. Indywidualnie również musiał się mierzyć z graczami ZSRR w turniejach pretendentów. Rosjanie bardzo często nie grali czysto, między sobą z góry ustalali wyniki, co praktycznie uniemożliwiało zwycięstwo komuś spoza ZSRR w turnieju. M. Najdorf zajął w tych turniejach wysokie 5 i 7 miejsce. Swój najwyższy ranking – 2797 osiągnął w 1948 r., był to wówczas 2 ranking na świecie.
Polskę odwiedzał kilkakrotnie, podczas jednej z wizyt w 1960 spotkał gosposię swoich rodziców. Osobom, które mu towarzyszyły, miał powiedzieć: „Dziś wieczór zostałem zaproszony na dwie kolacje. Jedną do ambasady Argentyny, drugą do mojej niani. Wybieram nianię, ambasador będzie musiał to zrozumieć”. Faktycznie, ambasador zrozumiał.
Dzięki majątkowi zarobionemu na ubezpieczeniach od lat 60-dziesiątych grywał w turniejach już tylko dla przyjemności. Szczególnie uwielbiał szachy błyskawiczne, tak zwane blitz, nawet mając ponad 80 lat grywał w nie na bardzo wysokim poziomie. Zmarł 5 lipca 1997 roku podczas operacji wszczepiania bajpasów. Kilka dni wcześniej doznał zawału serca podczas turnieju. Do końca kochał szachy.
źródło: